czwartek, 24 lipca 2014

Głupio zrobiła, zostawiła psa pod sklepem...

Pewna Pani przywiązała psa pod sklepem do barierki, przy samym wejściu do sklepu Lidl.


Nie lubię samego krytykanctwa, dlatego podaję oprócz tego co było źle również uwagi o tym co było dobrze i co w przyszłości można zrobić lepiej. Masz co do dodania od siebie? Pisz śmiało w komentarzu!


Na co nie zwróciła uwagi właścicielka:
- pies bał się dźwięku uderzających o siebie wózków sklepowych - a ludzie oddając wózek nie widzieli zwykle psa bo byli zajęci czymś innym i często dość gwałtownie wpychają jeden wózek w drugi i to hałasuje - zwłaszcza przez to że pies był na krótkiej smyczy i miał głowę zaraz na wysokości wózków. Sam odchodził i próbował znaleźć się jak najdalej od wózków.
-psa ciągle zaskakiwali różnie ludzie nadchodzący od tyłu psa - ludzie normalnie szli do sklepu - zwykle ze sobą jeszcze rozmawiali lub byli lekko zamyśleni - zwykle widzieli psa pod nogami w ostatniej chwili i mało co nie potknęli się o tego psa. To psa też stresowało.
- po 2 minutach pies zaczął szczekać i wypatrywał właścicielki, wtedy przynajmniej ludzie go zauważali gdy szli obok, ale nikt nie pomyśli aby delikatnie odstawić wózek, dalej normalnie wszyscy wpychają wózek na swoje miejsce i mocno tym hałasują  (nie ma ich co winić, normalna sprawa, to właścicielka powinna o tym pomyśleć). Niektórzy próbowali też do niego podchodzić i go uspokajać, ale pies nie miał ochoty na kontakt z obcymi i cofał się i szczekał dalej.

A co właścicielka psa zrobiła dobrze:
-wzięła psa na spacer :)
-znalazła miejsce w cieniu a nie w pełnym słońcu
-zostawiając psa przywiązała go i sprawdziła dokładnie czy pies nie ucieknie i czy smycz sie nie odwiąże
-odchodząc powiedziała tylko raz do psa "CZEKAJ TUTAJ" i poszła sobie do sklepu, nie robiła z tego wielkiego halo że odchodzi.

A co mogła właścicielka zrobić lepiej?
-przywiązać psa do rosnącego nieopodal drzewa (w cieniu, bez hałasu wózków sklepowych i bez chodzących nonstop wokół obcych ludzi).
-po minucie nieobecności, mogła wrócić, nagrodzić psa i mogła iść na znowu do sklepu - poćwiczyła bym tym samym to, że za krótką chwilę 'Pani wróci'.
-obserwując psa przez szybę mogła zerknąć po 1-2minutach czy pies jest spokojny czy szczeka, wyje, szaleje i źle znosi rozstanie?

Masz co do dodania od siebie? Pisz śmiało w komentarzu!

sobota, 12 lipca 2014

'Hardkorowy Koksu' przychodzi z psem na szkolenie :)

Nie był to ten prawdziwy 'hardkorowy koksu', którego program był w telewizji, ale dziwnym trafem przyszło do mnie ostatnio kilku klientów którzy mieli wielkie bicepsy (jego biceps jak moje udo, czy coś w tym stylu)  i jak na dużego faceta przystało mieli też duże i niegrzeczne psy, które chcieli wyszkolić :)

Mam z tymi kilkoma klientami-kulturystami same dobre doświadczenia, dlatego postanowiłem o tym napisać - zwłaszcza o tym co w sposobie myślenia kulturystów mi się podoba.


Więcej w artykule na stronie: 



kulturystyka i szkolenie psów

A poniżej wspomniany przeze mnie 'hardkorowy koksu' czyli Robert Burneika - jakby ktoś go nie znał jeszcze :)